RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wzbijając olbrzymie masy mułu ku powierzchni wody. Odziani w zbroje żołnierze,
przygotowani na ostateczny atak na dziobie i burtach statków, polecieli na twarze lub też
pospadali za burtę. Oba okręty zaryły się w mulistym dnie i zahamowały raptownie, z
ostrogami taranów wystającymi teraz nad powierzchnię wody. Równocześnie ci, którzy
znajdowali się na dole  wioślarze i oficerowie, polecieli na pokład, zbici z nóg lub strąceni ze
swych ław, a ciężkie wiosła zawisły bezradnie w powietrzu.
 No, nareszcie, moje wilki! Te wielkie, przeładowane pudła musiały osiąść na mieliznie! 
zawołał Conan do swej wrzeszczącej załogi.  Moglibyśmy tu zostać i zdobyć te statki albo
podziurawić je zdrowo taranem, ale musimy się stąd wynosić.
Kiedy mówił, dwa jego okręty wojenne kontynuowały podróż w ślad za dahabijami, które
jako płaskodenne, nie musiały obawiać się zdradliwych płycizn. Przed sobą widział lądowe
oddziały przeciwnika, wolno i niezdarnie przedzierające się przez bagnisty brzeg rzeki.
 Kurs na centralny nurt! Sterniku, wynośmy się z tych mielizn! Tam jest bystry prąd, który
poniesie nas do domu!
Obejrzawszy się do tyłu, Conan zobaczył, jak stygijscy wioślarze, pod gradem spadających na
nich razów bicza, używali tyk i wioseł, starając się zepchnąć statki z mulistej płycizny.
Cymmerianin ocenił, że nieprędko im to się uda, chyba że woda dalej będzie gwałtownie
przybierać.
 Wiecie co  krzyknął do rozradowanych, wiwatujących żołnierzy  ta powódz jest
najlepszym sprzymierzeńcem, jakiego moglibyśmy mieć! Jest darem bogów, życiem dla
tutejszych chłopów, ale dla nas także jest prawdziwym błogosławieństwem starego Seta!
XXIV
WIE%7łA AKHIROMA
Asgalun powitało powracającą baalurską flotę owacjami i niekłamanym podziwem.
Mieszkańcy miasta tłumnie zgromadzili się w porcie, by obserwować wpływające okręty, a na
murach cytadeli Mazdaka pojawiły się uroczyste proporce. Kiedy wreszcie wszystkie jednostki
zarzuciły kotwice przy skalistym nadbrzeżu, król osobiście udał się do portu, żeby powitać
powracających, a towarzyszyła mu liczna świta wielmożów  wszyscy dostojnicy pałacowi,
którzy byli akurat obecni na dworze.
 Chwała bohaterom  zawołał Mazdak  a zwłaszcza Conanowi, królowi czarnej rzeki!
Gratuluję wypełnienia misji i szczęśliwego powrotu do naszego miasta. Przygotowałbym
huczną ceremonię, gdybyś przesłał choć słówko o tym, że się zbliżacie.
 Dziękuję, przyjacielu.  Conan przypieczętował te słowa mocnym uściskiem dłoni. Uniósł
dłoń pozdrawiając wiwatujących żołnierzy tłoczących się przy burtach statków.  Podczas tych
kilku tysięcy mil starałem się cały czas, by żadne wieści nie wyprzedzały mojej wyprawy, i tak
już pozostało.  Przywołał gestem dłoni Caspiusa, który zbliżył się, by podać rękę królowi. Za
jego plecami chował się, rozglądający się wokół szeroko rozszerzonymi oczyma, półnagi
kanibal Hk Cha.
 Spotkaliśmy na swej drodze wiele niebezpieczeństw, ale podróż jeszcze sienie skończyła,
wolę więc zachować ostrożność.
W czasie gdy dworacy pozdrawiali oficerów Conana, a jego żołnierzy ugoszczono gorącą
kąpielą i ciepła strawą, król odciągnął najdostojniejszych gości na stronę.
 Wybacz mi, przyjacielu, postępek mego perfidnego sługi, Guliazara. Słyszałem od
pojmanych piratów, co się wydarzyło. Gdybym wiedział, że zamierzał cię wydać w ich ręce i że
mnie także okradał, nigdy nie dożyłby do tej wyprawy
 Daj spokój, Mazdaku  przerwał Conan swemu gospodarzowi.  Pomoc, której mi
udzieliłeś, znacznie przewyższa tę przykrą niespodziankę. Zresztą plan Guliazara nie był
najwyższych lotów, a moi ludzie okazali hart ducha.  Odwróciwszy się w stronę portu,
wskazał dłonią kołyszące się na falach jednostki.  Widzisz, przywiodłem z powrotem twoje
statki, w każdym razie, większość i to w niezłym stanie. I mam nadzieję, że podoba ci się ten
stygijski dromon, tam na końcu. Jest twój, jako wyraz mojej wdzięczności, razem z załogą,
którą uwolniłem z niewoli Stygijczyków.
Mazdak był zdumiony tak bogatym podarunkiem.
 Cudownie. Twoje wozy i woły wciąż tu są, a będzie więcej, jeśli będziesz potrzebował.
Mogę też dostarczyć koni, jeśli okażą się niezbędne, oraz eskorty przez ziemie tych złodziei z
Nedrezzar. Najpierw jednak festyn na waszą cześć! Tu w Asgalun!
 Hm
 To fakt  potwierdził Conan  nie możemy przedłużać pobytu w Asgalun. Musimy
dotrzeć do Baalur z naszą zdobyczą.
 Rozumiem. To konieczne, chociaż dla mnie przykre  zmartwił się nieco król.  Wiem
jednak, że wasze miasto wciąż jest ciężko doświadczane przez zły czar. Będą potrzebowali
twych usług, medyku.
 Lotos cudownie działa  odparł starzec.  Wiem z własnego doświadczenia. Niedawno
jeszcze sam popadłem w szaleństwo. Gdybyśmy tylko mogli być pewni, że to lekarstwo
faktycznie leczy chorobę, a nie tylko łagodzi jej przebieg.  Potrząsnął w zadumie siwą głową.
 Demon zwany Zeriti wciąż gdzieś się czai, w tej lub innej sferze egzystencji, i dopóki
praktykuje czarną magię, dopóty niebezpieczeństwo wisi nad Baalur.
 Gdybym tylko mógł zacisnąć ręce na tej smukłej szyi
dłonie.  Ale ona jest teraz duchem, chyba poza zasięgiem śmiertelników. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cherish1.keep.pl