
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
VanDyke miał właSnie kilka spraw do załatwienia, liczył, e dostarcz mu
sporo radoSci. W tym momencie najwaniejszy był Nomad , jego załoga i wspa-
niałe znalezisko.
Zgodnie z rozkazami VanDyke a raporty leały ju na jego biurku. Starannie
wybrał ludzi na t ekspedycj, od naukowców poczynajc, a na technikach i ob-
słudze kuchni koczc. Był zadowolony, e w tym wzgldzie zdał si na instynkt.
Nie zawiódł si na nim. Kiedy ekspedycja dobiegnie koca, VanDyke osobiScie
dopilnuje, by kady z członków załogi Nomad otrzymał dodatkow nagrod.
Podziwiał naukowców, ich logik, dyscyplin i dar przewidywania. Był nie-
zmiernie zadowolony z Franka Litza, który Swietnie wywizywał si ze swej po-
dwójnej roli biologa i szpiega. Człowiek ten na bieco dostarczał VanDyke owi
wszelkich informacji na temat załogi Nomad take dotyczcych ycia prywat-
nego.
VanDyke uwaał, e Litz stanowi szczSliwe znalezisko, zwłaszcza gdy oka-
zało si, e Piper całkowicie zawiódł. Młody archeolog miał ogromne moliwoSci,
dumał VanDyke, lecz z powodu jednej niewielkiej słabostki bardzo si zaniedbał.
140
Uzalenienia prowadz do bałaganiarstwa. To właSnie dlatego VanDyke
wiele lat temu rzucił palenie, zanim sam doszedł do tego etapu. Wewntrzna siła
jest równoznaczna z posiadaniem władzy nad innymi ludxmi. Biednemu Pipe-
rowi brakowało owej wewntrznej siły. W kocu VanDyke bez cienia alu udo-
stpnił mu kokain, która go zabiła.
Prawd mówic, było to doS podniecajce. Ostateczne rozwizanie umowy
o prac.
Usadowiwszy si wygodnie, VanDyke uwanie czytał raporty od Litza i bio-
logów morskich, pracujcych nad ekosystemem, roSlinami i zwierztami, które
skolonizowały wrak Justine . Gbki, złoty koral, robaki. Wszystko to intereso-
wało VanDyke a.
To, co si tam znajduje, mona zebra i w jakiS sposób wykorzysta.
Z tym samym szacunkiem i zainteresowaniem studiował doniesienia geolo-
gów i chemików, których wysłał, by obserwowali cał operacj i jej wyniki.
Jak dziecko zasiadajce do uczty, na sam koniec zostawił sobie relacj ar-
cheologów. Ich raport był skrupulatny, wyczerpujcy i przejrzysty niczym nowa
szklanka. Nie ominito adnego szczegółu, zamieszczono w nim nawet najdrob-
niejsz z glinianych skorup. Kady przedmiot uytkowy został opisany, datowa-
ny i sfotografowany, kada rzecz wcignita do katalogu według daty i czasu jej
znalezienia. Nie brakowało odsyłaczy do raportu chemików, gdzie podawano,
w jaki sposób dany przedmiot był testowany i czyszczony.
VanDyke poczuł ojcowsk dum, czytajc starannie zapisane stronice. Był
bardzo zadowolony z Tate Beaumont, zwłaszcza e uwaał j za swoj protego-
wan.
Bdzie wspaniał nastpczyni nieszczsnego Pipera.
Moe to impuls kazał VanDyke owi od lat bacznie obserwowa jej postpy.
Lecz ten impuls bardzo si opłacił. Do dziS nie zapomniał, jak Tate z ogniem
wSciekłoSci i inteligencji w oczach stawiła mu czoło na Triumphant . Och, był
wówczas pełen podziwu. Odwaga to cenna zaleta, jeSli powScignie j mdra
głowa.
Tate Beaumont posiadała i jedno, i drugie.
Osigniciami w swojej dziedzinie znacznie przekroczyła pocztkowe ocze-
kiwania VanDyke a. Ukoczyła studia jako jedna z najlepszych, a swoj pierw-
sz rozpraw opublikowała ju na drugim roku. Po uzyskaniu magisterium, oka-
zała si wspaniałym archeologiem. Zrobi doktorat znacznie wczeSniej, ni
wikszoS jej rówieSników.
VanDyke był z niej dumny.
Tak dumny, e po drodze otworzył przed ni te czy inne drzwi. Drzwi, które
nawet przy jej umiejtnoSciach i nieustpliwoSci, trudno byłoby jej sforsowa.
To on umoliwił Tate prowadzenie bada w dwuosobowej łodzi podwodnej u wy-
brzey Turcji na głbokoSci niemal dwustu metrów. Cho, niczym pobłaliwy
wujaszek, nie wykorzystał tego. Przynajmniej na razie.
Podziw VanDyke a budziło równie ycie osobiste Tate. Pocztkowo był
zawiedziony, e nie zwizała si z Matthew Lassiterem. Trwały układ byłby jesz-
141
cze jedn metod przypilnowania Matthew. Mimo to VanDyke z zadowoleniem
stwierdził, e Tate wykazała dobry smak, rzucajc mczyzn, który zdecydowa-
nie nie dorastał jej do pit.
Skoncentrowała si na studiach i swoich zamierzeniach. Tego właSnie spo-
dziewałby si po własnej córce, gdyby j miał. Dwukrotnie nawizała blisz
znajomoS. Pierwsz, zdaniem VanDyke a, naleało przypisa młodziecze-
mu buntowi. Młody mczyzna, z którym si zwizała w pierwszych tygodniach
po powrocie na studia, był swego rodzaju eksperymentem, tak przynajmniej
sdził VanDyke. Wkrótce zreszt Tate zerwała z owym muskularnym i głupa-
wym atlet.
Kobieta w rodzaju Tate potrzebuje kogoS mdrego, kto posiada klas i od-
powiednie wychowanie.
RzeczywiScie, po ukoczeniu studiów nawizała romans z koleg ze studiów
podyplomowych, człowiekiem o podobnych zainteresowaniach jak ona. MiłoS
ta trwała niecałe dziesi miesicy i przysporzyła VanDyke owi mnóstwo obaw.
Na szczScie skoczyła si, gdy za jego podszeptem młodemu człowiekowi za-
proponowano stanowisko w instytucie oceanograficznym na Grenlandii.
VanDyke uwaał, e Tate, pragnc wykorzysta wszystkie swoje moliwo-
Sci, powinna mie jak najmniej zakłóce, czyli postpowa tak jak on sam. Mał-
estwo i rodzina mogłyby zmieni jej hierarchi wartoSci.
Był zadowolony, e teraz Tate pracuje dla niego. Miał zamiar trzyma j na
razie w odwodzie. W odpowiednim czasie, jeSli Tate nadal bdzie si tak Swiet-
nie spisywa, wprowadzi j w sedno sprawy.
Kobieta z jej inteligencj i ambicjami, szybko zorientuje si, ile mu zawdzi-
cza, i doceni to, co bdzie mógł jej zaproponowa.
Pewnego dnia spotkaj si ponownie i zaczn razem pracowa.
Był człowiekiem cierpliwym i mógł na ni zaczeka. Tak samo jak czekał na
Kltw Angeliki. Instynkt podpowiadał mu, e w odpowiednim czasie jedno do-
prowadzi go do drugiego.
Wówczas bdzie miał wszystko.
Usłyszawszy pomrukujcy faks, VanDyke obejrzał si, wstał i nalał sobie [ Pobierz całość w formacie PDF ]