
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Może cię zmienić? zapytała Aucja.
Wiosła są dla ciebie za duże uciął sprawę Piotr, nie dlatego, by był na nią zły, lecz dlatego, że nie chciał
marnować sił na dalszą rozmowę.
33
Rozdział 9
CO ZOBACZYAA AUCJA
ZUZANNA I CHAOPCY byli już porządnie zmęczeni wiosłowaniem, gdy okrążyli ostatni cypel i wpłynęli wre-
szcie do Zatoki Szklanej Wody. Aucję rozbolała głowa od słońca i długiego wpatrywania się w migoczącą wodę.
Nawet Zuchon miał już dość morskiej podróży. Aaweczka przy sterze nie była przystosowana do wzrostu karłów,
tylko ludzi, co sprawiało, że jego stopy wisiały przez cały czas w powietrzu; każdy wie, jakie to niewygodne,
nawet przez dziesięć minut. Im mocniej odczuwali zmęczenie, tym bardziej tracili otuchę. Dotąd dzieci myślały
tylko o tym, jak dotrzeć do Kaspiana. Teraz zaczynały się zastanawiać, co zrobią, gdy go wreszcie odnajdą. W jaki
sposób garstka karłów i leśnych stworzeń może zwyciężyć armię dorosłych ludzi? Zapadał już zmierzch, gdy
powoli płynęli w głąb krętej Zatoki Szklanej Wody. Zatoka stawała się coraz węższa i robiło się coraz ciemniej, aż
w końcu zwieszające się z obu brzegów gałęzie prawie połączyły się nad ich głowami. Szum morza oddalał się; aż
nadszedł czas, gdy ucichł zupełnie. Teraz słyszeli tylko pluskanie strumyków biegnących przez las i wpływających
do zatoki.
Kiedy wreszcie dopłynęli do brzegu, byli zbyt zmęczeni, aby rozpalić ognisko, i nawet perspektywa kolacji złożo-
nej z samych jabłek (choć nikt nie mógł już na nie patrzeć) wydawała się im lepsza od myśli o złowieniu lub
ustrzeleniu czegoś do jedzenia. Schrupali w milczeniu po jabłku i rzucili się na posłanie z mchu i zeschłych liści
pod czterema wielkimi drzewami. Wkrótce spali już wszyscy oprócz Aucji.
Aucja była najmniej zmęczona i dlatego bardziej od innych odczuwała wszystkie niewygody tego leśnego noclegu.
Przekonała się też bardzo szybko, że w tym, co się mówi o chrapaniu karłów, nie ma żadnej przesady: chrapią
naprawdę wyjątkowo głośno. Wiedziała, że jeśli ktoś nie może zasnąć, powinien przestać o tym myśleć, leżała więc
cicho z otwartymi oczami. Przez szczelinę między gałęziami drzew i liśćmi paproci widziała wodę zatoki i kawałek
nieba. Nagle, z przejmującym dreszczem wzruszenia, przypomniała sobie wygląd i nazwy narnijskich
gwiazdozbiorów. Kiedyś, przed laty, znała je lepiej niż gwiazdy ziemskiego nieba, ponieważ jako królowa Narnii
nie musiała kłaść się do łóżka tak wcześnie jak dzieci w Anglii. I oto widziała je znowu, a w każdym razie trzy
letnie konstelacje: Okręt, Młot i Leoparda. Kochany, stary Leopard , zamruczała do siebie w ciemności,
szczęśliwa z powrotu wspomnień.
Leżała tak już dość długo, sen wciąż nie przychodził przeciwnie, przenikało ją poczucie dziwnego rozbudzenia i
rozmarzenia, jakie zdarza się tylko w nocy. Z miejsca, w którym leżeli, nie widziała księżyca, ale jaśniejące coraz
bardziej wody zatoki świadczyły o tym, że była pełnia. I kiedy tak leżała w ciemności wśród paproci, poczuła
nagle, że cały las rozbudza się, podobnie jak ona. Nie bardzo wiedząc, czemu to robi, wstała i odeszła nieco od
nocnego obozowiska.
Och, jak cudownie! powiedziała cicho do siebie. Powietrze było chłodne i orzezwiające, pełne dolatujących
zewsząd delikatnych zapachów. Gdzieś w pobliżu zaczął wyśpiewywać swoje trele słowik, potem przerwał i znowu
zaczął, jakby próbował znalezć właściwy ton. Przed nią, za drzewami, było nieco jaśniej. Poszła w tamtym
kierunku i wkrótce znalazła się w miejscu, w którym drzewa rosły o wiele rzadziej. Było tu dość jasno, ale
jaskrawe plamy księżycowego światła mieszały się z cieniami tak, że trudno było cokolwiek rozpoznać. W tej
samej chwili słowik uznał, że znalazł wreszcie odpowiedni ton, i zaczął śpiewać swoją nocną serenadę.
Oczy Aucji przyzwyczaiły się powoli do księżycowej poświaty i mogła teraz dostrzec wyrazniej najbliższe drzewa.
Znowu zatęskniła za dawnymi narnijskimi czasami, gdy drzewa potrafiły mówić. Pamiętała bardzo dobrze, jak
przemawia każdy rodzaj drzew i jaką ludzką postać przybiera. Gdyby tylko mogła je przebudzić! Spojrzała na
srebrną brzozę: przebudzona, mówiłaby miękkim, szemrzącym głosem, a wyglądałaby jak wysmukłe, rwące się do [ Pobierz całość w formacie PDF ]