X

RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

co mi si� jeszcze przydarzy! Od tego czasu wszak�e nie mog�em ju� odró�ni� dnia od nocy i �ywi�em
si� jak najoszcz�dniej. Jad�em jedynie wtedy, jeSli g�ód mnie przynagli�, a pi�em jedynie wówczas,
kiedy pragnienie ju� mnie zbyt dr�czy�o, aby od�o�y� chwil�, kiedy zapas chleba i wody si� wyczerpie.
Có� za przekle�stwo ci��y�o na mnie, �e musia�em si� w�aSnie w tym mieScie o�eni�! Za ka�dym
razem, gdy wydaje mi si�, �e umkn��em od jakiegoS nieszcz�Scia, popadam w jeszcze gorsze. Na
Allacha, Smier� tutaj jest obrzydliwym rodzajem Smierci. Obym by� uton�� w morzu albo znalaz�
Smier� w pustkowiu górskim! By�oby to lepsze ni� zgin�� tu n�dznie z g�odu. W ten sposób nie
ustawa�em ur�ga� samemu sobie, le��c na koSciach umar�ych i zanosz�c do Allacha b�agania, aby
skróci� moj� m�k�, gdy� ku mojej rozpaczy jakoS nie mog�em umrze� w�asn� Smierci�. G�ód znowu
upomnia� si� o swoje prawa i pragnienie zacz�o mnie pali�. Wsta�em, wyszuka�em po omacku chleb,
zjad�em go troch� i prze�kn��em kilka haustów wody. Zacz��em przechadza� si� po pieczarze i
przekona�em si�, �e rozci�ga si� ona daleko i ma wiele pustych wg��bie�. Pos�a�em sobie legowisko w
jednym z nich i tam uk�ada�em si� zwykle do snu. Ale moje zapasy stopniowo zacz�y si� wyczerpywa�
i pozosta�a mi ju� tylko drobna resztka, chocia� jad�em k�s chleba i wypija�em haust wody jedynie raz
dziennie, a nawet co drugi dzie�, z obawy, �e woda i chleb si� sko�cz�, zanim zd��� umrze�. I tak
trwa�em w swej niedoli, a� pewnego dnia, kiedy siedzia�em i rozmySla�em, co pocz��, gdy zapasy moje
si� sko�cz�, ujrza�em nagle, �e odsuni�to g�az u góry. Snop Swiat�a dziennego pad� na mnie, zapyta�em
si� wi�c samego siebie: "Co to ma znaczy�?" Niebawem ujrza�em, jak na górze zgromadzili si� jacyS
ludzie, po czym opuScili w dó� zw�oki m�czyzny, a wraz z nim �yw� kobiet�, która g�oSno p�aka�a i
narzeka�a na swój los. Kobiecie tej dano obfity zapas chleba i wody. Kiedy do niej podszed�em, by�a ju�
martwa, gdy� serce jej przesta�o bi� z przera�enia. Zabra�em wi�c wod� i chleb na moje legowisko,
gdzie zwykle sypia�em. Potem zacz��em po trochu zapasem tym si� �ywi�, ale ostro�nie, tylko tyle, aby
utrzyma� si� przy �yciu. Ba�em si� bowiem zbyt szybko zu�y� go, a potem umiera� z g�odu i
pragnienia. Pewnego dnia ockn�wszy si� nagle z drzemki, us�ysza�em jakiS szelest w k�cie pieczary.
Podnios�em si� i podczo�ga�em w kierunku tego szelestu. �ywa istota, która by�a sprawc� tego ha�asu,
zauwa�y�a mnie i uciek�a poSpiesznie. Musia�o to by� jakieS dzikie zwierz�. Poszed�em za nim a� na
drugi koniec pieczary i tam odkry�em nagle Swiate�ko nie wi�ksze od gwiazdy na niebie, które to
ukazywa�o si�, to znów nik�o. Poszed�em prosto w tym kierunku, a im bli�ej podchodzi�em, tym
Swiat�o stawa�o si� jaSniejsze i wi�ksze. By�em wi�c teraz pewien, �e musi by� w skale szczelina,
przez któr� b�dzie mo�na wydosta� si� na Swie�e powietrze. Powiedzia�em do siebie w duchu: "To
Swiat�o wskazuje �e jest tu jakieS przejScie. Albo jest to drugi wylot pieczary, podobny do tego, przez
który mnie na dó� spuszczono, albo p�kni�cie w skale". NamySliwszy si� przez chwil�, poszed�em dalej
w kierunku owego Swiat�a i wtedy ukaza� si� moim oczom otwór po drugiej stronie ska�y, przekopany
file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/13.txt (22 of 42)2009-06-22 11:10:39
file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/13.txt
zapewne przez dzikie zwierz�ta. Kiedy to zobaczy�em, dozna�em wielkiej ulgi i spokój sp�yn�� na moj�
dusz�. Serce moje poczu�o si� wolne, a po zrzuceniu p�t Smierci powróci�a mi wiara w �ycie. Szed�em
wszak�e tam jak we Snie. Kiedy uda�o mi si� wyczo�ga� na zewn�trz przez ow� szczelin�, znalaz�em
si� na wysokiej skale nad samym brzegiem s�onego morza. Ska�a ta wrzyna�a si� w morze i odgradza�a
miasto, i jedn� stron� wyspy od drugiej, tak �e nikt nie móg� stamt�d tu ani st�d tam si� przedosta�.
Wielbi�em tedy Allacha i zasy�a�em do� korne dzi�ki, uradowany i pe�en nowej otuchy w sercu. Po
czym powróci�em znów przez t� sam� szczelin� do pieczary, aby zabra� chleb i wod�, które tam sobie
zaoszcz�dzi�em. Równie� wzi��em troch� le��cych tam bezu�ytecznie szat i zmieni�em na sobie odzie�.
Zabra�em te� zmar�ym wiele z tego, co mieli na sobie: z�ote �a�cuchy, szlachetne kamienie, sznury
pere�, ozdoby ze srebra i z�ota wysadzane drogimi kamieniami oraz inne klejnoty. Wszystko to
w�o�y�em w swoj� dawn� szat� i w szaty zmar�ych, zwi�za�em w kilka tobo�ków i wynios�em przez
szczelin� na grzbiet ska�y. Tam usiad�em na brzegu morza i czeka�em, by Allach ocali� mnie zsy�aj�c
okr�t, który by tamt�dy przep�ywa�. W ten sposób prze�y�em jakiS czas nad brzegiem morza. Pewnego
dnia ujrza�em okr�t p�yn�cy po wzburzonym morzu wSród hucz�cych ba�wanów. Wzi��em wi�c
kawa�ek bia�ego p�ótna i przymocowa�em go do dr�ga, po czym zacz��em biega� po brzegu tam i z
powrotem, czyni�c ludziom na okr�cie znaki ow� bia�� p�acht�, a� zwrócili na mnie uwag� i dostrzegli, �e
ktoS stoi na skale. Okr�t podp�yn�� bli�ej i skoro mój g�os us�yszano, wys�ano po mnie �ódk� z kilku
�eglarzami. Ci podjechawszy blisko zawo�ali: - Powiedz, kim jesteS i w jaki sposób dosta�eS si� na t�
ska��, na której nigdy w �yciu jeszczeSmy cz�owieka nie widzieli? A ja im odpowiedzia�em: - Jestem
kupcem, okr�t, na którym jecha�em, zaton��, a ja z moimi rzeczami uratowa�em si�, uczepiwszy deski.
Dzi�ki pomocy Allacha wyl�dowa�em tutaj, a rzeczy moje zachowa�em dzi�ki w�asnej sile i zr�cznoSci,
utrudziwszy si� wielce. Obcy �eglarze wzi�li mnie do swojej �ódki i w�adowali na ni� wszystko, co
wynios�em w tobo�ach z pieczary, po czym powios�owali ze mn� do okr�tu pozwalaj�c zabra� mi ze
sob� ca�y mój dobytek. Tam zaprowadzili mnie do kapitana, który zapyta�: - Cz�owieku, w jaki sposób
dosta�eS si� na to miejsce? Przecie� to bardzo stroma ska�a, za któr� le�y wielkie miasto. Przez ca�e
moje �ycie p�ywam po tym morzu i ci�gle mijam t� ska��, ale nigdy nie widzia�em na niej nic poza
dzikimi zwierz�tami i ptactwem. Odpowiedzia�em tedy kapitanowi: - Jestem kupcem, jecha�em na
wielkim okr�cie, który zaton��, a ja z moimi rzeczami wpad�em do morza, ze wszystkimi moimi
rzeczami. To, co widzisz, uda�o mi si� pomieSci� na desce z rozbitego okr�tu, a potem dzi�ki
szcz�Sciu i w�asnej zr�cznoSci dosta�em si� na t� strom� ska��. Tu czeka�em nieustannie, czy jakiS [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cherish1.keep.pl
  • Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.